Chaos jest bezpostaciowy. Jest istnieniem niestworzonym. Nieistnieniem. Żeby osiągnąć postać, potrzebuje walki ze sobą samym. Postacią chaosu jest świat, który istnieje jako walka. "Wojna ojcem wszystkich rzeczy" - jest tu sprawczym Logosem. Prawem. To prawo opiera się chaosowi, czerpiąc moc ze swojej zasady samostanowienia.
Warto myśleć o myślach Heraklita.
"I tu też są bogowie" oznacza, że działa tu prawo zagarniające chaos i opierające się mu. Czy opierające? Skoro ma go jako swoją istotę?
Dlaczego walczyć, kiedy walka z istotą walki skazana jest na porażkę? Paradoks.
Dlatego, wyłącznie dlatego, że trzeba walczyć. Nie dla stwórczej funkcji tej walki, ale dla dziwnej, boskiej, ponadboskiej zasady sprzeciwu, która zrodziła się w chaosie, i której on nie opanował. Nie, bo nie. Tak, bo tak. Nie dlatego, żeby zachować ludzki świat, ale dla samej najdziwniejszej z dziwnych dziwności. Dla nieznanej zasady stworzenia, którą masz przed nosem w postaci: "Bo takie jest prawo". Dla mocy bycia. Prawo jest wolą postaciowania chaosu. Jest to wola chaosu, by zostać postacią, która jest. Jest tylko to, co wyszło z chaosu jako jego postać. I nie ma dla niej powrotu do bezpostaciowości, dopóki mówi: jestem, bo jestem.