poniedziałek, 29 czerwca 2020

Nieznane światło


Marzy mi się, że już w tym roku wybucha Betelgeza i odtąd mamy na nocnym niebie dwie lampy zamiast jednej.

Takie rzadkie zdarzenia astronomiczne powodują, że kiedy się o nich myśli, świat staje się dużo mniej swojskim miejscem. Niespodziewanie błyska jakieś nieznane światło, odkrywając niesamowite kształty i zakamarki. Ujawnia się przy tym zwykłe ludzkie przywiązanie do złudzenia tej swojskości świata - jako czegoś stałego i stabilnego - czegoś, co zrobione dawano temu, i co jest domem.

Ale kiedy robi się naprawdę dziwnie, kiedy zmienia się postać nieba, a poziom baśniowości gwałtownie wzrasta, w tym domu ukazują się mrugające oczami portrety, pojawiają się znikające drzwi i studnie, albo schody prowadzące we wszystkich kierunkach jednocześnie.

Łatwiej wtedy zauważyć, że nasze życie nie musi się różnić niczym od snu, który - przez nikogo nie stworzony i nie kierowany - dzieje się sam z siebie, donikąd nie zdążając, ani niczemu nie służąc.

A potem, kiedy cała ta dziwność z wolna blaknie i można już o niej opowiadać, świat na powrót daje się oswajać i znów można spać spokojnie, jakby się było w domu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz