Rzeczywistość wydaje się podobna do snu. We śnie, w którym nieustannie czegoś poszukuję - wierząc, że cel jest jeszcze przede mną - panuje niepokój. I nagle sen się urywa, a ja otwieram oczy. Okazuje się, że cała bieganina była tylko majakiem i dopiero teraz widać jej bezwartościowość. To znaczy: bezwartościowość poszukiwania celów we śnie.
„Osioł, który latami chodził wokół żaren, przeszedł wiele kilometrów ale nie dotarł nigdzie”.
***
Jestem czymś w zwierzęciu - mechanizmem powiadamiania o stanie - i temu czemuś wydaje się, że jest wolne, i że ma do tej wolności prawo. Że wolno mu nie tylko żyć tak, jak chce, ale nawet myśleć o sobie inaczej, niż ktokolwiek kiedykolwiek myślał o sobie. Że wolno myśleć o świecie zupełnie inaczej, niż się do tej pory myślało. Niż ogół myśli o świecie. Tajemnico świata, możesz być głębokim i zamglonym, niebezpiecznym lasem, zamiast banalną, nieprzenikliwą kurtyną z wyświechtanym, prowizorycznym wzorkiem, nad którym ślęczą znużeni staruszkowie.
***
"Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda". - Albert Camus
Jedyna wolność dostępna Syzyfowi, to pogarda swojego losu. Pogarda swojego bytu jednostkowego, jego absurdalności. Tego złudzenia, że się jest strażnikiem najcenniejszego skarbu, podczas gdy się jest jedynie trybem w maszynie, z której nie sposób umknąć. Lecz wolny już nie ucieka. Jest żywy w swojej pogardzie dla własnych złudzeń. Zatrzymuje czas poprzez wstrzymanie dążeń. I chociaż wciąż idzie naprzód, jego nadzieja wygasła. Nie ma już obietnicy spokoju. Nie ma wytchnienia, ani celu. Jest tylko teraz. Bo nikt kamieniowi toczonemu pod górę nie umknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz