niedziela, 6 stycznia 2019

"Moon" z 2009 roku. Metafizyczna inspiracja w pozornie prostym obrazie.


Jeszcze jeden film wzbudzający podejrzliwość wobec rzeczywistości. Kiedyś lubiłem bawić się koncepcją, w myśl której cały świat jest moją senną wizją. Oczywiście nie moją w sensie osobowym. Raczej wizją projektowaną i "wyemanowaną" przez jakiegoś nieosobowego mnie, który mnie osobowego sobie wyobraża, podobnie jak wyobraża sobie wszystkie inne osoby, wszystkie zdarzenia, rzeczy, myśli, cały czas i całą przestrzeń. Żeby to sprawdzić opowiadałem spotykanym w snach postaciom, że są wytworami mojego umysłu. Zwykle reagowały milczeniem i wpatrywały mi się w oczy. W ich oczach widziałem wtedy odbicie swoich. I coś jeszcze, coś bardzo trudnego do uchwycenia. Następowało wtedy dziwne drżenie całego sennego krajobrazu, po czym zwykle budziłem się.

I tutaj moja zabawna myśl znów do mnie zamrugała, pozwalając obracać się w innych myślach i zastanawiać co by było, gdyby z rzeczywistością faktycznie było tak, jak sobie to kiedyś wyobrażałem.
Banałem jest stwierdzenie, że wszystko jest inne niż się wydaje, ale już sam kosmos - kiedy patrzeć na niego jakby po raz pierwszy - jest tak dziwny, tak uderzająco odmienny od tego co mamy wokół, że chce się za każdym razem pytać: Co tu się właściwie dzieje? Co to jest?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz