wtorek, 30 października 2018

Anima mundi




"To, co widzimy i kim się zdajemy jest snem jedynie. Snem śnionym we śnie."

„Piknik pod Wiszącą Skałą” z 1975 r. w swoim niebezpośrednim oddziaływaniu przypomina „Stalkera” Tarkowskiego, ale co innego stanowi jego ukrytą treść. Kontemplacja seksualności, to kontemplacja natury. Jaszczury i ptaki wskazują już na początku, że cały kosmos jest seksualnością - niemówienie i niesłuchanie, drżenie powietrza i rozgrzanych skał. Otchłań milczy i drży w niewiedzy o sobie egzotycznych ptaków i jaszczurów. W otwartym jasnym niebie i w bezcelowości życia, która wyraża się nieskończonością funkcji jego składowych. Otchłań drży ciepłem, poza dobrem i złem. Prześwieca w zdziwieniu kolcami i rażącymi kolorami zwierząt. Prześwieca w dziwnych, zawsze inaczej widzianych przelotach stad ptaków. W skałach i białych, podartych sukienkach dziewcząt.

Nasza własna natura jest podobnie konieczna i przypisana do nas, jak właściwy nam charakter pisma, którego próba zmiany jest drogą przez mękę, gdzie ma się wrażenie przymuszania się do czegoś zupełnie nie swojego, obcego, właściwego innemu, a więc zdrożnego. Do czegoś we właściwym sensie złego.
Ale może to nie my mamy przypisaną nam naturę – każdy swoją – ale raczej ona ma nas? Chociaż czujemy, że ją posiadamy chyba już od momentu, do którego możemy sięgnąć pamięcią, to czy tak naprawdę możliwe jest posiadanie czegoś co nami kieruje, włada, warunkuje nasze odczucia, myśli, postawy?
Od kiedy zaś ją mamy (zapewne dawniej to, co tu nazywam naturą, nazwano by duszą), utożsamiamy się z nią, dzieląc świat, którego doświadczamy, na rzeczy "mniej swoje" i "bardziej swoje". W tym więc sensie, nasza natura, naprawdę będąc otchłanią natury, a zatem nie podlegając nam, decyduje całkowicie o naszej woli i o naszych losach, władczo pozwalając nam siebie jedynie podglądać, jak przez okopconą szybkę, a podglądanie to nazywać "naszym życiem".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz