niedziela, 19 listopada 2017

"Kto poznał świat, znalazł trupa"

Obraz Zdzisława Beksińskiego


"Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart"
Ewangelia według Tomasza, tłum. Albertyna Szczudłowska-Dembska i Wincenty Myszor

   Wyobraźmy sobie rodzaj grzyba, który porasta usta martwego człowieka. Powiedzmy, że ma barwę niebieskawą z białymi akcentami. Trup zaś jest już wysuszony i w znacznym stopniu zmumifikowany, jednak grzyb na razie opanował w sposób widoczny tylko część jego ust. Gdyby ten grzyb mógł posiadać świadomość swojego istnienia, uznałby pewnie ludzkie zwłoki, dzięki którym żyje, za swój dom i za cały dany sobie świat. Trudno oczekiwać, że mógłby próbować powiedzieć coś o istocie tych zwłok, a co dopiero o tym, kim mógł być człowiek, do którego należały. Wyobraźnia grzyba, pomimo jego zakładanej przez nas inteligencji i świadomości, zapewne nigdy nie byłaby w stanie przedstawić sobie czym mógł być człowiek, którego zwłoki grzyb teraz zamieszkuje. Przypuszczalnie przedstawiałby sobie swój świat, czyli zwłoki, jako pewnego rodzaju pierwotną materię, której struktura byłaby dla niego kompletnie niezrozumiała i całkowicie odmienna od jego struktury. Gdyby jednak tłumaczył sobie w jakiś sposób swój świat i siebie samego, jego wizje budowane by były w oparciu o jego stosunek do owej pierwotnej materii, czyli wyobrażałby sobie na przykład, że zwłoki, czyli cały jego świat, są po prostu większym od niego grzybem, który na swój sposób żyje, a jego istnienie jest sensowne i celowe dla niego samego.
   Wobec świata, który jawi nam się jako dom, my - ludzie, podobni jesteśmy do tego grzyba. Myśląc w ten sposób możemy więc sobie przedstawić, że również nasze wyobrażenia o Wszechświecie, o czasie i przestrzeni są tylko pewnego rodzaju analogiami do tego, co stanowi podstawę naszego funkcjonowania, czyli np. do naszych zmysłów albo naszych zachowań. Świat jest, tymczasem, zawsze czymś innym, niż to, czym go widzimy i nigdy nie będziemy potrafili zobaczyć, ani tym bardziej zrozumieć tego, czym on jest naprawdę, poza naszym spojrzeniem. Widzimy bowiem tylko swoje własne treści na świat projektowane. Chyba należy to sobie wyobrażać tak, że samo istnienie świata już jest jakąś naszą projekcją, a więc nasze istnienie także nią jest. Kto więc te projekcje tworzy i czy w ogóle musi ktoś taki istnieć? A może są one czymś, co jedynie objawia nam się jako projekcja, podczas gdy stanowi coś w rodzaju pozbawionej przyczyny i celu twórczości samej w sobie? I nie istnieje tu ani twórca, ani proces. Wszystkie rzeczy, cały czas i przestrzeń, znajdują się natomiast w jednym miejscu, albo nie ma ich nigdzie, a jedynym co istnieje są same w sobie wizje zdarzeń.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz