"Myśl jest skończona, techniczna inteligencja jest nieskończona, zakłada nieodwracalną ewolucję, najwyższe stadium, które jako ostateczny ideał przewidywał Alan Turing.
Myśl rządzi się inną regułą, skłaniałaby ona raczej do myślenia o duszach, których liczba, według pewnych dawnych mitów, jest skończona.
W owych czasach istniała ograniczona ilość dusz lub substancji duchowej, przekazywanej od jednej żywej istoty do drugiej wraz z kolejną śmiercią. Odbywało się to w taki sposób, że niektóre ciała musiały czasem oczekiwać na duszę (podobnie jak obecnie pacjenci oczekują na wolne serce).
Zgodnie z tą hipotezą oczywiste jest, że im liczniejsi będą ludzie, tym rzadziej będzie można spotkać tych, którzy dysponują duszą. Jest to sytuacja mało demokratyczna, którą można by przybliżyć w następujący sposób: im liczniejsze będą istoty obdarzone inteligencją (a dzięki informatyce potencjalnie są nimi wszyscy), tym rzadziej spotykana stanie się myśl. Chrześcijaństwo jako pierwsze ustanowiło rodzaj demokracji i prawa przysługującego każdemu do indywidualnej duszy (długo wahało się w tej kwestii w stosunku do kobiet). Z tego powodu produkcja dusz uległa znacznemu przyspieszeniu, tak jak w przypadku druku banknotów w okresie inflacji, a jej pojęcie ogromnie się zdewaluowało. Dziś nie jest już nawet w gruncie rzeczy w obiegu i przestało stanowić przedmiot wymiany na parkiecie wartości.
Obecnie na rynku jest zbyt wiele dusz, to znaczy - by użyć ponownie tej metafory - zbyt wiele informacji, zbyt wiele sensu, zbyt wiele niematerialnych danych, by zostało jeszcze ciało, zbyt wiele szarej substancji, by została jeszcze żywa materia. Do tego stopnia, że sytuacja przedstawia się nie tak, że to ciało poszukuje duszy, jak w archaicznych obrządkach, lecz tak, że to niezliczone dusze poszukują ciała. A może to nieprzeliczalna wiedza poszukuje podmiotu.
Taka jest właśnie nasza inteligencja, żyjąca złudzeniem wykładniczego charakteru wzrostu naszych zasobów." (Jean Baudrillard, Pakt jasności, 2005)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz