środa, 19 września 2018

2018.09.19


Patrzę na poranne słońce i wyobrażam sobie co jest dalej. Przestrzeń kosmiczna. Myślę, jak bym się tam czuł. Pewnie niespecjalnie dobrze. Jestem przykuty do Ziemi, całkowicie zależny od tego pęcherzyka światła i ciepła, gdzie czasem pojawiają się i znikają takie poranki.
I jak każde życie, przykuty do swojego czasu.
Zawsze tylko tutaj.
A ci, którzy chcieliby istnieć wiecznie, w jakiejś sztucznie wyprodukowanej osobowości? Co oni na bezczas?
Czyli: Zawsze tylko wszędzie, a nigdy Tutaj.
Czy wyobrażali sobie siebie w choćby bezczasie maszyny, albo menhiru?

Czy życie nie jest grą - układem w konkretnych, wymuszonych i nienaruszalnych warunkach?

Nie możemy być wszędzie i zawsze. Nie możemy być wszystkim. Istniejemy w tym tylko, co nam się przytrafia. Cała względność czasu i nasza zależność od niej…
Uwiązanie do narzuconej gry - do tego jedynego co mamy, albo raczej do tego, co ma nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz