niedziela, 18 lipca 2021

Dlaczego istnienie nie jest snem


Porównuję istnienie do snu (tutaj). Jednak nie dlatego to robię, żeby uciec od zastanawiania się czym ono może być i żeby zamknąć je w jakiejś upraszczającej koncepcji. Istnienie nie jest czymś jak sen ulotnym, nie jest „tylko snem”. Przeciwnie, do snu podobne jest dlatego, że zbudowane ze znaczeń. I tak, jak we śnie, zdarzenia nie kłaniają się zasadom logiki, tak „w życiu” mają swoje własne miejsca, których mapy ludzka percepcja, na różne sposoby i z różnym skutkiem, próbuje komponować.

Istnienie nie jest więc snem jako czymś, co się dokonuje i przemija, lecz samo sobie określa ramy, w których się przejawia. Jego materia jest plastyczna, jak materia snu i podległa prawidłom opowieści, którą sen snuje.

Gdyby więc ktoś chciał pozbawić się możliwości zadawania pytań o rzeczywistość, o życie, o istnienie, o to czym są znaczenia budujące opowieść, to może wyobrazić sobie, że istnienie jest tylko snem, śnionym przez kogoś. Czymś zamkniętym, co się rozpoczęło i zakończy. Czymś „tylko”. 

Ale jeśli ten ktoś woli przygody poznania i lubi dziwić się rozglądając wokół, to lepiej żeby wyobraził sobie sen, który snuje się bez śniącego i wciąż wątpi, czy aby na pewno jest snem. A czasem zaczyna podejrzewać, że tak, jest nim i nie jest jednocześnie.

wtorek, 13 lipca 2021

Ekologia radykalna inaczej

Mógłbym nazwać się ekologiem radykalnym w tym sensie, że zostawiłbym wszystko własnemu biegowi. Jeśliby więc ludzkość miała doprowadzić do samozagłady i zagłady całego życia na Ziemi, to również uznałbym za naturalny bieg rzeczy. Także wtedy, gdyby ustąpiła miejsca jakiemuś swojemu wytworowi, w postaci sztucznej świadomości, która przetrwałaby miliardy lat, rozprzestrzeniając się na miliony galaktyk. Wszystko dzieje się samo, nie zaś ze względu na jakąś swoją niezależną wolę. Żadne życie, myślące, czy niemyślące, świadome, czy nieświadome, nie stanowi tu wyjątku. Przestrzeń i czas - ta wieczność oglądana przez nas w ruchu - przemiany gwiazd i kosmicznej materii, ze swoim szczególnym, czy nieszczególnym przypadkiem - życiem - wszystko to stanowi przejaw jakiegoś koniecznego kosmicznego rytmu.

Z drugiej strony, przeciwstawiam tej myśli pogląd, a raczej może wizję, wedle której rzeczywistość pozornie tylko jest mechaniczna i przyczynowa, a zatem możliwa do opisania według ludzkich kategorii. I jakiekolwiek nasze wyobrażenia na jej temat, czy na temat siebie samych, nie są w stanie dotrzeć do prawdy o niej. Wszystkie pozostają czymś w rodzaju opowieści o istnieniu. Według tego poglądu również zakładałbym pewną konieczność wszelkich zdarzeń, które nie są w żadnym stopniu zależne od nas jako istot samodzielnych, gdyż jako takie istoty nie istniejemy. Nie istnieje także wola sprawcza, która by do nas należała. Innymi słowy, wola raczej przepływa przez nas i powoduje nami, będąc siłą, która nas unosi jak rzeka, siłą napędową opowieści istnienia. Jesteśmy więc postaciami ze snu śnionego przez nie wiedzieć kogo, być może przez nikogo.

A dlaczego istnienie nie jest snem?