piątek, 3 kwietnia 2020

Holograficzna przestrzeń umysłu

Galaktyka Andromedy i Droga Mleczna. Źródło: domena publiczna

Wydaje się, że solipsyzm ma rację tylko połowicznie. Otóż nie tylko nie istnieją wszyscy inni ludzie, a świat jest projekcją mojego umysłu, ale ja sam - jako podmiot postrzegający i doświadczający - także nie istnieję. Nie posiadając niezależnego bytu, jestem uwarunkowanym przyczynowo i przypadkowo hologramem, który nie ma dostępu do wiedzy o genezie własnych aktów woli. W istocie, akty te nie należą do mnie, albo raczej należą jedynie umownie, ponieważ zachodzą jako nieoddzielne elementy procesu życiowego, który hologram ów identyfikuje ze sobą. Ten zaś proces życiowy, nie jest niczym oddzielnym od wszelkich innych procesów i stanowi element przestrzeni dziania się wszystkich zdarzeń. Co ciekawe, owa przestrzeń wydaje się być tylko pozornie związana z jakąś zmiennością, czy przemianami, podczas gdy w istocie - poza moim obserwowaniem jej z perspektywy iluzorycznego punktu teraz - zawiera w sobie całość zdarzeń, które, by tak rzec, nie wydarzają się w czasie, lecz wszystkie w pewien sposób razem. Taka przestrzeń nie musi mieć żadnej rozpiętości obiektywnej i mogłaby znajdować się, powiedzmy, w punkcie. A każda rozpiętość, którą moglibyśmy jej przypisać, byłaby rozpiętością holograficzną, która powstaje w postrzegającym ją, ale i zawierającym się w niej, umyśle-zdarzeniu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz