wtorek, 24 stycznia 2023

Ptaki

 

Theodor Kittelsen, Gil (Wczesny poranek), 1903

Kiedy patrzę na ptaki, wiem, że nie wiedzą, że umrą. Żyją szczęśliwe w wiecznej teraźniejszości. Nie znaczy to, że nie może ich opaść jakaś śmiertelna groza - coś w tym rodzaju pewnie przytrafia im się od czasu do czasu i mija tak szybko jak się pojawiło. Nawet jeśli przydarzy im się doświadczenie traumatyczne, które potem ciągnie się za nimi w postaci nękających emocji, to przecież nie mogą wiązać ich z żadnymi wyobrażeniami o swoim życiu i jego końcu, ponieważ nie wyobrażają sobie nawet siebie samych, swojego życia, a tym bardziej świata, w którym (według naszego ludzkiego oglądu) przyszło im istnieć. 

Odczuwają więc przykrość jako na przykład przymus ucieczki, lęk, ale nie mają powodu do zadręczania się jakimikolwiek konsekwencjami tych przykrych odczuć. Owo zadręczanie jest wyłączną domeną kalekiej istoty, którą jest człowiek. Istoty przypadkowo obdarzonej przekleństwem samoświadomości.

Czy można więc powiedzieć, że śmierć jest obca całej ożywionej i nieożywionej naturze, poza tą jej częścią, która nazywa się ludzką wyobraźnią?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz