![]() |
Obraz Zdzisława Beksińskiego |
Wittgenstein mówi tak:
„Jak przedmiotów przestrzennych nie można sobie w ogóle pomyśleć poza przestrzenią, a czasowych — poza czasem, tak żadnego przedmiotu nie można pomyśleć poza możliwością jego powiązania z innymi przedmiotami. Jeżeli mogę pomyśleć sobie przedmiot w kontekście stanu rzeczy, to nie mogę go pomyśleć poza możliwością tego kontekstu”.
I ma rację z punktu widzenia logiki rzeczywistości, przyczynowości itd. Ale przecież mogę sobie pomyśleć taki przedmiot poza „możliwością jego kontekstu”. Np. samochód umieszczony w jakimś nieznanym świecie, gdzie nie ma, nigdy nie było i nie wiedzą o nim żadne istoty, i gdzie nic ze świata ludzkiego nigdy nie zdołałoby dotrzeć. Wyobrażam sobie w takim miejscu samochód. Ten samochód tam nie pasuje oczywiście, ale właśnie dlatego jego obecność w tym miejscu nabiera zupełnie innego, surrealistycznego kontekstu, niczym z obrazów Beksińskiego. I to jest pomyślenie sobie przedmiotu znacznie ciekawsze. Tak umieszczony samochód wprowadza umysł w stan pewnej niezwykłości, fascynacji, zadziwienia. Każe zapytać się, czy jakikolwiek przedmiot w swoim „kontekście stanu rzeczy” jest w nim istotnie, czy raczej odwrotnie – żaden przedmiot nie jest w swoim kontekście, a jedynie zgadzamy się zaakceptować te konteksty, które nasz umysł nam prezentuje, tak jak przedmioty, które same w sobie nie istnieją przecież, a stanowią uogólnienie jakiegoś przepływu, z którego umysł nasz halucynuje te przedmioty jako rzeczy istniejące, które dają się następnie określić i nazwać. Wobec tego, wszystkie przedmioty i wszystkie ich konteksty są swobodną grą umysłu, która uwarunkowana jest chyba tylko sobą? Chociaż... czym?
Zgadza się. Każdy inaczej postrzega to samo, w zależności od kontekstu, doświadczenia, punktu odniesienia. Relatywizm totalny…
OdpowiedzUsuńDodałbym jeszcze, że nie postrzegamy nigdy tego samego...
Usuń