piątek, 31 grudnia 2021

Materia jest historią

Zapewne nie istnieją żadne elementy, które by były fundamentalne dla rzeczywistości. Elementy te wyobrażamy sobie sami. Jakiejkolwiek formy by nie przybierały, odzwierciedlają nasz aktualny paradygmat poznawczy. Czy pojawią się jako żywioły, czy jako atomy, pozostaną jedynie zasadami, albo raczej metaforami wskazującymi na zasady, wokół których obraca się nasza wyobraźnia.

*

Wszechświat nie posiada świadomości, bo jej nie potrzebuje. Świadomość jest mechanizmem, radarem powiadamiającym o stanie systemu.

Wszechświat wydaje się być bez niej lepszy, niż gdyby nie wiedzieć czemu ją posiadał.

W gruncie rzeczy świadomość wszechświata, świadomość jakiegoś boga, czy jakakolwiek „wyższa świadomość” to nasze marzenia, projekcja naszej samowizji.

Dlaczego więc miałaby istnieć jakaś większa świadomość, skoro to właśnie nieświadomość jest naturalnym stanem rzeczy?

Automatyczna natura ludzkiej świadomości wskazywałaby na fakt, że nasza jednostkowość jest czysto iluzoryczna.

W istocie, jako ludzie, jako zwierzęta, nie jesteśmy oddzielnymi cząstkami przestrzeni, ani czasu. Jaki wobec tego stosunek zachodzi między ludzką iluzoryczną jednostkowością, a równie wyobrażoną historią?

Wyobrażenia o czasie i przestrzeni jako przejawach materii również należałoby włożyć do katalogu o nazwie „historia” i uznać za naturalne i pożyteczne dla naszej świadomości fantazje, które wspomagają orientację i rozeznanie w świecie.

Ale czym wobec tego jest świat? Dopiero teraz można o tym rozmyślać z przyjemnością.

Może to właśnie podległość wobec świadomości jest czymś gorszym i wiąże człowieka z iluzjami, podczas gdy nieświadomość oznacza lepszy, „boski” sposób bycia?

Jeśli jesteśmy częściami systemu, a nie monadami, to cokolwiek zrobimy, działamy na rzecz całości, niezależnie od tego czy nasze działania powodują jakiś wzrost, czy przyspieszają jakiś koniec. Nie można być w zgodzie z naturą bardziej niż wtedy, kiedy się postępuje w zgodzie ze sobą.

Jednak w świecie znaczeń doznawanym z głębi, poprzez przeczucia z poziomu nieświadomego, rozpościerają się przestrzenie niedające się zamknąć w słowach i pojęciach, a co dopiero ocenić pod względem wartości. Czy są prawdziwe? Wobec prawdy o bycie, tak, ponieważ są przeżywane. Wobec kryterium zgodności z ideologią naukową, czy obowiązującym paradygmatem, mogą okazywać się halucynacją, lub projekcją, lecz przecież także tzw. namacalny świat rzeczywisty jest czymś takim. Jest wytwarzanym przez umysł hologramem. 

Kiedy doświadczam uniesienia przez wrażenie kontaktu z tego rodzaju przestrzenią mitu, kiedy jestem w niej, a ona jest we mnie, odczuwam spokój, pewność i euforię jednocześnie. To jak nastrój przed bitwą, w której wezmą udział bogowie. Niemal fizyczne odczucie wzrastania: „serce rośnie”, „zawsze czekałem na tę chwilę”, ”cokolwiek by się nie stało, będę tutaj”.

Ważne są obrazy, muzyka i działanie. Całość misterium.

Są to rzeczy mocno doznawane, choć ulotne i wrażliwe. Nie da się ich porównać do niczego, co by próbowało wytłumaczyć je poprzez redukcję.

środa, 22 grudnia 2021

Strzęp snu, który kroczy przed myślą

 

Hieronim Bosch, Ogród rozkoszy ziemskich, fragment


Ostatecznie, chcieć znaczy musieć chcieć. Tak jak komar chce lecieć tam, dokąd zmierza - ponieważ proste zmysły przymuszają go do tego - tak człowiek chce czegoś, ponieważ pokierował nim cały jego wewnętrzny kosmos zależności: zmysłów, sił, kompleksów mentalnych i myśli, które są tych pierwszych, prostszych mechanizmów dziećmi i powierzchnią. Ta „powierzchnia myśli” dopiero wtedy pojawia się przed zwierciadłem świadomości, gdy problem jakiś domaga się dzięki niej rozpatrzenia dodatkowego, jakby weryfikacji świadomej. Jednak zwykle odbywa się to już w podświadomości i podobne jest do obrazów sennych. Bo do nich to właśnie podobne są myśli świeżo zrodzone, które nie otrzymały jeszcze masek pojęć. Tym są myśli, których pojęcia nie sprowadziły jeszcze do form uproszczonych, ograniczających wyobrażenie. Jest to ograniczenie podyktowane zapewne ewolucyjnie przez oszczędność energetyczną, która pozwala wykorzystywać umysł przede wszystkim w działaniach praktycznych, nie zaś w celu zbliżenia się do jakiegoś bardziej subtelnego oglądu świata, albo własnego wnętrza (zakładając na potrzeby tej refleksji, że świat i wnętrze ludzkie są czymś rozdzielnym od siebie).

Aby więc do takiego poznania się zbliżyć (albo jeśli ono nie jest możliwe, to choćby umieć odnaleźć inne perspektywy oglądu rzeczy), należałoby przede wszystkim nie dowierzać swoim myślom upojęciowionym, myślom które nabrały kształtu. I trzeba by, obserwując te kształty, poszukiwać przedforemnych zjawisk wewnętrznych, z których one dopiero powstają - niejako kostniejąc - i na oglądaniu tychże zjawisk skupiać uwagę. A wtedy, dostrzegłoby się ogromny potencjał informacji, które ze sobą niosą. Albo raczej, którym to potencjałem są same w sobie.