"Starożytni nie przemęczali swych bogów; zanadto byli eleganccy, aby ich molestować czy robić z nich przedmiot studiów. Fatalne przejście od mitologii do teologii jeszcze się nie dokonało, toteż nie znali oni owego ustawicznego napięcia odzywającego się zarówno w słowach wielkich mistyków, jak i w katechizmowych banałach. Gdy ten tutaj świat staje się synonimem niemożności uporania się z czymkolwiek i gdy czujemy, że nasz z nim kontakt ulega fizycznemu zerwaniu - lekarstwem jest nie wiara ani odrzucenie wiary (bo jedno i drugie stanowi wyraz tej samej ułomności), lecz pogański dyletantyzm, ściśle zaś biorąc - nasze o nim wyobrażenie."
Emil Cioran, Zły demiurg
Słowa pana Ciorana można by z powodzeniem przyłożyć nie tylko do dawnych fiksacji religijnych, ale także do ich wydań współczesnych - do tych wszystkich jedynie słusznych postaw i biegunowo skrajnych przeświadczeń, które łączy dziecięco naiwna wiara, że się je z własnej woli przyjmuje, i że są czymś więcej, niż tylko wymuszonym przejawem emocjonalnej higieny, albo raczej jej braku.